Miesiąc: czerwiec 2011

NAJPROSTSZE CIASTECZKA MAŚLANE

NAJPROSTSZE CIASTECZKA MAŚLANE

„W czasie deszczu dzieci się nudzą…”, ponoć… Wakacje dopiero się zaczęły a mój domowy „nudzacz” już się rozkręca, mimo, że na razie na pogodę nie można narzekać… Na szczęście postanowił w czasie wakacji podciągnąć się kulinarnie. Robił już makarony z różnymi sosami a dziś na […]

TIRAMISU

TIRAMISU

Sezon wakacyjny uważam za rozpoczęty! W ten weekend miałam pierwszych letnich gości. Siedząc za stołem prowadziliśmy „Polaków rozmowy”, jak to dawniej było… Wspominaliśmy, między innymi, że jeszcze kilka lat temu zrobienie dobrego tiramisu wymagało wyprawy do przygranicznego niemieckiego miasta :o) Tiramisu to prosty, włoski deser, […]

DZIEŃ CZESKI – KNEDLE

DZIEŃ CZESKI – KNEDLE

Dziś Boże Ciało, ponieważ jestem protestantem, to święto nie ma dla mnie wymiaru duchowego, ale oznacza dzień wolny! Naprawdę rzadko zdarzają się takie dni, kiedy rano nie wychodzę z domu… Oczywiście poza urlopem, ale ten spędzam zazwyczaj poza domem… :o)

Nie miałam ostatnio zbyt dużo wolnego czasu, a od kilku tygodni na swój wpis czeka dzień czeski…

Przyjaciółka Mamy, moja przyszywana ciocia, jest Czeszką. Od wielu lat mieszka w Polsce i od czasu do czasu robi dla nas najprawdziwsze czeskie knedle, za którymi przepadamy, zwłaszcza Benek… Zabiera je nawet do szkoły jako drugie śniadanie, zajada na sucho, wraz z połową klasy… Ponieważ ciocia Rutka niedługo wraca w swoje rodzinne strony, postanowiłyśmy z Iwoną i Krysią skorzystać z jej wiedzy i nauczyć się przyrządzania tego specjału. Udało się, Ciocia obiecała dyplomy… :o)

Zrobiłyśmy kapustę na ciepło, pieczoną karkówkę nadziewaną czosnkiem i koniecznie przyprawioną kminkiem oraz knedle. Później nastąpiła degustacja, przy czeskim piwie, oczywiście!

Jak to Ciocie mają w zwyczaju, przepisy są zazwyczaj trochę „na oko”, bo ciasto trzeba „wyczuć pod ręką”… Zapiszę jednak proporcje, choć mniej więcej, gdybyśmy chciały znów popróbować swych sił w przyrządzaniu knedli.

Ciasto na knedle:

1 kg mąki pszennej

0,5 szk. mąki krupczatki

10 dkg drożdży

2 czubate łyżki cukru

1 łyżka soli

2 – 3 jajka

1 szk. mleka

1 szk. ciepłej wody

Mleko podgrzewamy, wkruszamy do niego drożdże, wsypujemy cukier, mieszamy aż składniki połączą się. Przykrywamy ściereczką i czekamy aż podrośnie. Mąkę przesiewamy (koniecznie, żeby nabrała powietrza). Dodajemy krupczatkę, sól, jajka i zaczyn. Wyrabiamy dokładnie. To chyba najtrudniejszy moment… ciasto musi być sprężyste i dosyć gęste. Odkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i czekamy aż wyrośnie. Później dzielimy na porcje, mniej więcej wielkości dużej bułki, formujemy małe chlebki – to też nie jest najłatwiejsze… i znów odkładamy, żeby podrosły. W dużym rondlu zagotowujemy wodę i gotujemy w niej knedle, 10-12 minut. Wyjmujemy łyżką cedzakową i kroimy na kromki, a robimy to NITKĄ, najlepiej nylonową. I już… :o)

Poniżej krótki reportaż z naszej pracy… :o)