JABŁECZNIK

JABŁECZNIK

Jesień to moja ulubiona pora roku… Zachwyca mnie niezmiennie bogactwem owoców, warzyw, feerią kolorów… Dlatego zaczynam od jabłecznika, niezmiennie kojarzącego mi się z jesienią. Z resztą nieważne jak się nazywa: jabłecznik, szarlotka, apple pie, to obowiązkowa pozycja w jesiennym menu, bo wtedy pojawiają się najlepsze jabłka do wypieków… Poniższy przepis jest na dużą blachę, więc jeśli nie planujecie gości proponuję zrobić z połowy porcji. Choć z drugiej strony, jest tak pyszne, że może warto zafundować sobie jabłecznikowy weekend… :o)

Ciasto:

80 dkg mąki

1 kostka masła (200 g)

3 żółtka

1 jajko

1 szk. cukru

2 pełne łyżeczki proszku do pieczenia

szczypta soli

¼ l kwaśnej śmietany

Nadzienie:

2,5 kg jabłek – reneta lub antonówka

2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej

¼ kg cukru

łyżeczka cynamonu  

Jabłka zetrzeć na tarce na plasterki i wymieszać z mąką ziemniaczaną oraz z cukrem.

Jaja ubić z cukrem, mąkę rozgnieść z masłem, dodać pozostałe składniki i wszystko połączyć.

Ciasto podzielić na 2 części. Jedną wyłożyć na blachę na niej położyć jabłka i przykryć je drugą częścią ciasta. Nakłuć ciasto widelcem i posmarować białkiem.

Piec około 1 godziny, w temperaturze 170 stopni.

Po ostudzeniu polukrować cytrynowym lukrem lub posypać cukrem-pudrem.

Ciasto najlepiej smakuje dobrze wystudzone, czyli następnego dnia.

 

P.S.

Zdawało mi się, że posiadam jakieś tam umiejętności kulinarne, jednak Mateusz twierdzi, że najlepszy jabłecznik na świecie robi oczywiście jego Mama…

print