ROCZNICOWO…

ROCZNICOWO…

Minął właśnie rok odkąd założyłam moją stronę internetową (zasadniczo, technicznie zrobił to Korek…) i sama siebie podziwiam, że wytrwałam :o) Staram się zamieszczać wpisy w miarę regularnie, mimo, że czasem brak mi czasu.

W ciągu roku wzbogaciłam moją kulinarną biblioteczkę o kilka pozycji. Jedną z nich jest książka, której fragment obwoluty widnieje wyżej. Wypróbowałam wiele przepisów z blogów kulinarnych, czasopism i książek. Spisałam niektóre przepisy, które były jedynie w pamięci Mamy lub mojej, bo wciąż zazdroszczę Julce jej kajetu :o) Dla mnie ta strona to zeszyt, do którego łatwiej mi zajrzeć niż do tradycyjnego kajetu z przepisami. Kiedy doczekam się już wnuków, mam syna więc jest nadzieja, to będę mogła im te rodzinne przepisy pozostawić…

Niezmiennie jesień to wciąż moja ulubiona pora roku, pozwolę sobie więc zamieścić fragment z przywołanej już książki, który bardzo mi się spodobał, bo wyraża też moje odczucia…

„Lubię jesień bardziej niż inne pory roku za jej mgliste poczucie celowości, niedoświetlone poranki, ogniska, pieczone ziemniaki, nostalgię, kasztany i fajerwerki.”
                                                                                                       Sophie Dahl

A następny wpis będzie już typowo kulinarny… :o)

print