Uwielbiam śnieżną zimę… ale wyłącznie wtedy, gdy podziwiam ją przez okno, siedząc przy kozie w jadalni i piję kawę. Zdecydowanie nie podoba mi się gdy przebijam się przez zaspy, żeby dojechać do miasta, a kiedy tam dotrę to nie mam gdzie zaparkować… W dodatku jutro mam jechać na lotnisko, a zapowiadają kolejne opady śniegu na Pomorzu. Mimo to, staram się pamiętać, że białe Święta są najpiękniejsze :o), więc przestaję narzekać i biorę się za kolejne ciasteczka.
Tym razem będą to półksiężyce pomarańczowe. Są rodzajem markiz i choć ich przygotowanie jest ciut pracochłonne efekt końcowy zachwyci największych łasuchów.
Składniki:
50 g drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej
250 g mąki
100 g zmielonych migdałów
150 g cukru
150 g masła
1 żółtko
1 łyżka startej skórki z pomarańczy
5-6 łyżek soku z pomarańczy
4 łyżki konfitury z moreli
400 g marcepanu
150 g cukru pudru
Ze skórek, mąki, migdałów, cukru, masła, żółtka i 2 łyżek soku zagniatam ciasto. Chłodzę w lodówce 1 godzinę. Ciasto rozwałkowuję na grubośćokoło 0,5 cm i foremką w kształcie półksiężyca wycinam parzystą ilość ciasteczek – około 160 sztuk, przynajmniej moją foremką :o) Ciastka piekę na blachach wyłożonych pergaminem, w temperaturze 170 stopni C, przez 5 – 7 minut. Studzę na kratce.
Marcepan rozwałkowuję, wycinam około 80 półksiężyców. Ciasteczka składam w następujący sposób: ciastko – konfitura morelowa – marcepan – konfitura morelowa – ciastko.
Z cukru pudru i pozostałego soku z pomarańczy ucieram lukier, smaruję nim markizy. Najpierw daję 3 łyżki soku, a jeśli lukier jest za gęsty i trudno rozsmarowuje się na ciastkach dodaję jeszcze jedną łyżkę soku.
Przyznaję, że ułatwiam sobie pracę kupując marcepan w formie płatu do obłożenia tortu i tylko wycinam półksiężyce. W zasadzie w oryginalnym przepisie ciasteczka mają kształt półksiężyców, ale mogłyby to być prostokąty, albo gwiazdki, albo kółka…