BOEUF BOURGUIGNON #1

BOEUF BOURGUIGNON #1

Uwielbiam książki kulinarne :o) Przez kilka lat zebrałam pokaźną biblioteczkę.  Lubię je przeglądać a czasem czytać do poduszki. Zasadniczo książki są jednak przede wszystkim po to by z nich korzystać gotując…

Niedawno, po raz kolejny, obejrzałam film „Julie & Julia”. Kto nie widział, a lubi tematykę kulinarną to polecam, chociażby ze względu na Meryl Streep. Pamiętam, że przez książkę o tym samym tytule, a która była podstawą scenariusza nie przebrnęłam… To rzadki przypadek, kiedy zdecydowanie wolę film od książki :o)

Do rzeczy. Julie Powell zainspirowała mnie do podjęcia wyzwania. Postanowiłam wykorzystać moje książki kulinarne. Założyłam, że w ciągu roku wypróbuję 50 przepisów. Pewnie nie wszystkie przypadną mi do gustu, więc tylko odnotuję, że podjęłam próbę gotowania, a opublikuję tylko te, które warte będą powtórzenia.

Skoro zainspirował mnie film o przepisach Julii Child to oczywiście jako pierwszy zagości przepis z jej książki kulinarnej, którą kupiłam po obejrzeniu filmu :o)

W porównaniu do większości książek kulinarnych ta jest nietypowa, czyli wydana jak powieść, bez żadnych ilustracji. Przypomina te odziedziczone po Mamie, wydawane w latach 70tych. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Mam tu kilka ulubionych.

Wołowina po burgundzku smakowała wszystkim, którzy ją u mnie jedli. Tak, korzystałam z tego przepisu wiele razy, a do tej pory tu nie zagościła, bo gulasze są niefotogeniczne… :o) Dokładnie z tego powodu wciąż nie zamieściłam przepisu na polędwiczki w sosie śliwkowym, ale kiedyś to nadrobię.

Oryginalny przepis znajdziecie na stronie 118 „Gotuj z Julią”, poniżej wersja ciut przeze mnie zmodyfikowana.

Składniki na porcję dla 6-8 osób:

około 1,8 kg wołowiny na gulasz czyli karkówki, łopatki lub rozbratla, pokrojonej w kostkę o boku 2-3 cm

125 g boczku pokrojonego w kostkę  (tyle ma opakowanie z Lidla, może być trochę więcej)

2 szkl. pokrojonej w plastry cebuli

1 szkl. pokrojonych w plastry marchewek

1 szkl. posiekanych pomidorów, świeżych lub z puszki

1 butelka czerwonego wytrawnego wina, u mnie najczęściej chianti

2 szkl. bulionu wołowego

bukiet ziół – natka pietruszki, tymianek, ziele angielskie, liść laurowy

sól

pieprz

0,3 – 0,5 kg drobnych pieczarek

Wyjmuję mój ulubiony żeliwny garnek. Najpierw na patelni rozgrzewam olej i  zrumieniam na nim partiami kawałki mięsa. Przekładam do garnka, solę i pieprzę. Na tym samym tłuszczu podsmażam boczek, przekładam do garnka. Następnie podsmażam marchewki i cebulę, przekładam do garnka. Dodaję pomidory, bukiet ziół i wlewam wino. Najczęściej nie dodaję bulionu tylko kostki wołowe. Zagotowuję i duszę na wolnym ogniu, 2 h – 2,5 h, do miękkości mięsa. Nie bawię się w odcedzanie  mięsa i redukowanie sosu. Jeśli daję tylko wino to nie ma takiej potrzeby. Nie zagęszczam też sosu. Jedynie pod koniec gotowania dodaję pieczarki wcześniej  uduszone na maśle. Jeśli są malutkie to odcinam nóżki i duszę w całości, jeśli większe to kroję na pół.

Do gulaszu podaję makaron, kaszę lub ziemniaki. Co kto lubi, można zjeść też z chlebem, albo bez żadnych dodatków.

Okres jesienno-zimowy to idealny czas na takie treściwe, rozgrzewające potrawy. Naprawdę warto wypróbować gulasz w tej wersji :o)

print